środa, 15 stycznia 2014

"Śpiewać każdy może... ". Ale czy na pewno?

Oto najnowsze hity polskiego rynku muzycznego.


Aż wstyd mi upubliczniać te utwory i to pod takim hasłem. To przykre co się dzieje z dzisiejszą muzyką. Niestety wokalna tandeta opanowała już cały świat. Najsmutniejsze jest jednak to, że nowe młode pokolenie nie pamięta i nawet nie chce pamiętać wartościowych melodii i tekstów sprzed lat. Współcześni ludzie żyją w prostym kiczowatym świecie zdominowanym przez pop. Usprawiedliwiają nawet te dwie powyższe piosenki mówiąc, że artyści faktycznie chcieli coś przekazać, że może im nie wyszło to idealnie (bo nie są poetami), ale starali się zrobić coś nietypowego i oryginalnego, a my powinniśmy to docenić itd itp...
A ja, nawiązując do "Filiżanki", mam pytanie: Czy to, że dany tekst ma sens naprawdę oznacza, że jest wartościowy? Taki przykład z tegoż teledysku: Pan W. używa filiżanki z ciepłą pyszną kawą jako metafory ukochanej... kobiety, ale to chyba niekoniecznie dobre połączenie, skoro dochodzi do takiej sytuacji, że Pan W. śpiewa "Wie dokładnie gdzie jej miejsce, gdy odstawiam ją na SPODEK", a w tym czasie w teledysku mężczyzna kładzie kobietę na łóżko... Brzmi i wygląda to po prostu śmiesznie. Nie mówiąc już o pierwszym zdaniu piosenki. Kilkadziesiąt lat temu polska muzyka była piękna przez swój tekst i melodie. Artyści nie musieli (jak Pani U.) używać "slangu polskiej młodzieży”  w siedemdziesięciu procentach składającego się z obcojęzycznych słów, poskładanych czasem bez sensu w nielogiczne, niegramatyczne zdania, na dodatek wyśpiewywanego tak niewyraźnie, że bez pomocy jednocześnie czytanego tekstu, niczego bym nie zrozumiała (a należę do grona młodzieży). Nie trzeba było używać też metafor na tak niskim poziomie... Dzisiejsza muzyka schodzi na psy, nie tylko polska... Największymi hitami stają się piosenki zrobione dla żartów jak "Gangname Style", "What does the fox say", czy "My Słowianie".To przykre, bo naprawdę inaczej wygląda wartościowy tekst. Polecam cofnąć się w czasie do epoki, gdy ludzie mieli o czym mówić, a melodie były niepowtarzalne. Kiedy muzyka coś przekazywała w sposób prosty, zrozumiały, ale dobitny.

Od tej pory zamierzam jak najczęściej dodawać perełki starej dobrej polskiej muzyki, która tworzona była za pomocą dwóch talentów. Teksty tworzyli poeci (często sprzedając je bardzo selekcjonowanym artystom), a melodią i odśpiewaniem zajmowali się muzycy, których wyćwiczony głos był jak miód na serce.

Żyjemy w  pustych czasach. To okrutne. Dbajmy o to co jeszcze całkiem nie przeminęło. Oczywiście nie musimy przy tym całkiem zamykać się na to co tu i teraz. Dawno, dawno temu Arystoteles rzekł, że najważniejszy jest złoty środek. Znajdźmy go w naszym życiu. Idźmy naprzód wraz z postępem, imprezujmy przy prostej, głupiej muzyce, używajmy nowej technologii, bądźmy otwarci na nowe możliwości, ale w chwili ciszy i skupienia... otwórzmy papierową książkę, zaciągnijmy się jej zapachem, zamiast red bulla wypijmy łyk gorzkiej kawy, czy herbaty, włączmy stare dzieła muzyczne z... kupionej płyty na starej wieży. Bądźmy zdolni do refleksji. Bo wcale nie musimy przejść do historii jako puści karierowicze.

Na początek klasyka!

3 komentarze:

  1. O "piosence" Nataszy wiem z kwejków i innych takich, gdzie ludzie sobie z tego żartują ile się da.
    Z gustem muzycznym nie jest aż tak źle u nas :) Miliony wyświetleń na YT w większości biorą się z tego, że człowiek po prostu chce się dowiedzieć, co to jest ta cała Filiżanka czy cośtam... A poza tym dużo osób słucha np. Jacksona czy też starego dobrego rocka :D Metalu też sporo, między tym znajdą się może osoby, które wolą pop czy rap, ale na szczęście większość z nich to nie osoby, które (jak niektórzy...) na wigilii klasowej puszczają jakiś dyskotekowy łomot najgłośniej jak się da.
    Tekst i to, co przekazuje, to znak epoki. Kiedyś piosenki "z przekazem" były czymś modnym, w PRLu czasem i zakazanym. Człowiek jest istotą społeczną i w dużej mierze to, czego słucha zależy od upodobań innych.

    Mimo to trzeba jednak przyznać, że SĄ kawałki (choć raczej nie polskie...) typowo popowo-dyskotekowe, których miło się słucha na co dzień, czy to przez umiejętności DJa, czy oryginalny, profesjonalny wokal, czy nawet teledysk, który zapada w pamięć i przypominamy sobie go podczas słuchania :)

    Jednak co racja, to racja... muzyka stacza się na dno. Ledwo co sobie o tym rozmawiałam na matematyce... Bo, niestety - jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, czasy mamy jakie mamy. To wspaniale jeśli ktoś ma (współczesny) ulubiony zespół, wokalistę, czy nawet typ, gatunek muzyki, którym naprawdę się interesuje, który ma dla niego znaczenie. Na niektóre okazje nadaje się nawet i pop oraz rózne tandety. Ale wiem, że coraz więcej osób jednak ogranicza się do tego co zasłyszy w radiu, mówiąc, że rock, czy inne gatunki są dla nich zbyt ambitne. Zbyt ambitne - matko jak to brzmi. Przecież i lekkie kawałki mogą być sensowniejsze. A o rolowaniu czytałam gdzieś mnóstwo obronnych i schlebiających komentarzy.

      Usuń
  2. I stąd właśnie moje oburzenie.

    OdpowiedzUsuń