środa, 31 sierpnia 2011

Mieć to czego się nie ma

Dziś - ostatniego dnia wakacji - myślałam o tym, jak bardzo nie chcę iść do szkoły. Spotkałam się też z koleżanką z podstawówki i wspominałyśmy troszkę starą dobrą szkółkę. Przed chwilą przyglądałam się zdjęciu z szóstej klasy i doszłam do wniosku, że tytuł tego posta jest idealnym opisem bardzo powszechnego i całkiem naturalnego u ludzi uczucia.
Wiecznie chce się mieć to co nie osiągalne, niedostępne, czy po prostu to czego się nie ma. Bardzo prostym przykładem może być wypad do kina... Chce się iść z koleżanką A. ale w ostatniej chwili decyduje się na koleżankę B. i to z nią idzie się do kina. Po seansie bardzo chce się wybrać do kina z koleżanką A. i żałuje się że to nie z nią poszło się od razu. Luub ... popcorn, czy naczosy ? Wybór: popcorn, ale w czasie seansu zaczyna się mieć ochotę na naczosy.
To tylko przykłady takich zmianów nastrojów, niektórzy mają takie przypadki z kinem, niektórzy bardzo podobne lecz dotyczące teatru, inni zupełnie inne, a inni tylko trochę inne. Jednak każdy czasem, a raczej często, ma ochotę na to czego nie ma.

Szkoła. To przypadek dotyczący naprawdę wieeelu osób.
Chcę być "duzia" idę do przedszkola. Ale w przedszkolu jest nie fajnie. Nie ma rodziców, jest przymuszone jedzenie i leżakowanie. Srogie panie i siedzi się tam cały dzień. Przedszkole jest bardzo "be!" .
Chcę już do szkoły, choć trochę się boję. Potem okazuje się że moje obawy były dobre lecz wyglądały zupełnie inaczej niż rzeczywistość. Były też zbyt skromne. W 1-3 mnie męczą każą się uczyć pisać i czytać, a starszaki (4-6) się ze mnie śmieją, że jestem maleńka. A precież chodzę już do szkoły i muszę się naprawdę dużo uczyć... Nie jestem mała. Chcę więc być starszakiem!
No i jestem starszakiem. Ale zaraz, zaraz. Mówiłam że mam już naprawdę dużo nauki? W 1- 3 tak mówiłam? To jest straszne. Dopiero teraz padam z nóg. A co będzie dalej? Chcę z powrotem być mała! Jeśli nie mogę mieć przedszkola to chcę chodziaż 1-3! Czemu wtedy tak narzekałam?
Potem jest gimnazjum i człowiek kompletnie się gubi. Całkowicie traci chęć do życia w tym popapranym, niezrównoważonym świecie. Wydaje się że wszystko jest lepsze od tego etapu. Wszystko! Praca, liceum, może nawet studia. A już napewno najlepsze jest to co za mną: cała podstawówka, przedszkole i pozycja embrionalna w brzuchu mamy!
Wiem jednak, że gdy pójdę do pracy będę płakała że kiedykolwiek do niej tęskniłam.

Wiem po prostu że wiecznie będę narzekać. Albo może nie tyle narzekać, co chcieć mieć to czego nie mam.
dokładnie tak jak w (moim własnym) wierszu poniżej:


Życie: nieskończone oczekiwanie
na coś co ma być lepsze.

Wszystko nieustannie 
się zmienia, lecz na jeszcze
lepsze do zmienienia.


Zawsze chce się mieć to
co niedostępne narazie.


Raz chcę to, potem tamto.
Raz chcę zrywać bazie,
potem stokrotki,
a potem znowu kotki.


I tak ciągle zmienia się zdanie.
Nie myśląc w ogóle o tym co w obecnym jest wspaniałe.
(autor: Ja)



Ufff: trochę się dziś rozpisałam. Próbuję się przyzwyczaić do mojego logicznego i terapeuto psychologicznego, artystycznego myślenia, którego w szkole trzeba używać na co dzień. Mam jedank nadzieję że was nie zanudziłam, że przeczytaliście wszystko i dacie miłe komentarze na temat moich i waszych przemyśleń. Czekam! ; D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz